18 kwietnia 2021 roku dbył się test trasy kajakowej z miejscowości Jusaki-Zarzeka przez Łomazy i Studziankę do Dokudowa.
W spontanicznej akcji udział wzięło 20 osób z …Argentyny (to nie żart), Warszawy, Pruszkowa, Białej Podlaskiej, Piszczaca, Dąbrowicy Małej i Studzianki. Byli przedstawiciele różnych zawodów a także licealiści z klasy mundurowej z ALO przy PSW w Białej Podlaskiej, student turystyki i rekreacji z PSW. W relacji ograniczam się do najważniejszych spostrzeżeń i elementów jedynie wzmiankujących aby nie zanudzić Czytelnika.
Zaczęliśmy z Jusaki-Zarzeka w gminie Łomazy miejscowości o ciekawej historii a jeszcze nie odkrytej i wcale nie opisanej. Stan wody na starcie wynosił 180 cm przy prawie pełnym korycie. Roślinności jeszcze tak na dobre nie ma o tej porze roku. Po krótkiej odprawie związanej z bezpieczeństwem powoli ruszyliśmy. Na moście pojawili się pierwsi miejscowi zaciekawieni naszymi różnokolorowymi, jakże wyróżniającymi się w okolicy kajakami. Osada za osadą wtapialiśmy się w nurt Zielawy. Z koryta widać bardzo dobrze okolicę. Z oddali można było dostrzec nie tylko głowy i wiosła ale sylwetki testerów trasy. Bystry nurt powodował, że szybko znaleźliśmy się w granicach dawnego miasteczka Łomazy. Wprawdzie na wpłynięcie to tej miejscowości z oddali zapraszała nas wieża kościoła neogotyckiego z 1911 roku. Łomazy to dawne miasto królewskie o którym można pisać i pisać. Tak na dobre jeszcze nikt nie zgłębił porządnie historii tej miejscowości poza paroma co tu pisać słabymi naukowo próbami. Ta osada to miejsce dwóch piętnastowiecznych sejmów. Miejscowość z którą było związanych wiele osobistości zarówno poprzez urodzenie, zamieszkanie i zasługi. Warto wspomnieć napoleońskiego oficera a późniejszego generała Józefa Hornowskiego czy bajkopisarza Lecha Zaciurę. Notabene Łomazy co trzeba zaznaczyć turystycznie są bardzo zaniedbane. Sama Zielawa w tej okolicy jest coraz głębsza nawet ponad 2 metry. Po drodze zawiało grozą gdy silny nurt spowodował konieczność kilku przenosek w celu minięcia niskich mostków. Dalej mijaliśmy już Głuch miejsce bitwy z 15.09.1769 r. w której zginął płk Franciszek Ksawery Pułaski, brat Kazimierza: „Na tyłach, od strony Łomaz pojawili się karabinierzy rosyjscy pod wodzą Castellego. Ocalenia szukali Pułascy w brawurowym ataku. Franciszek dopadł samego Castellego, lecz ten zdążył śmiertelnie wypalić do niego z pistoletu. W 1931 lub 1932 r., niejaki Bojczewski ze Studzianki, odnalazł w tym miejscu szkielety ludzkie, szczątki trumien i zbroje. Około 1935 r. cmentarz zaorano. Według W. Osipiuka z Białej Podlaskiej jeszcze po II wojnie światowej, w pobliżu rzeki Zielawy, istniało „stare cmentarzysko”, które według podania miało być śladem jakiejś dawnej, wielkiej bitwy. Bitwa na Głuchu wymieniona została nawet w „Zemście” A. Fredry w akcie IV scenie 1. Cześnik Raprusiewicz dobywając szablę mówi: He, he, he! Pani barska! Pod Słonimiem, Podhajcami, Berdyczowem, Łomazami dobrze mi się wysłużyła. Z kajaka widać tablicę opisującą to miejsce. Przed mostem znajduje się witacz a na nim kilku dopingujących mieszkańców Studzianki na rowerach.
Chwilę później zbliżamy się do Studzianki niezwykłej miejscowości oferującej praktycznie wszystko dla turystów od różnorodnych atrakcji po noclegi. Nurt rzeki jest tutaj jeszcze silniejszy i wody zdecydowanie więcej a miejscami ponad 2 metry. Tutaj płynie się już bardzo dobrze. Kierujemy sięw kierunku Szenejek, dawnego majątku rodu Szenejko, którzy od 1672 r. do 1939 r. byli właścicielami folwarku. To w pobliżu mostu w czasie II wojny istniało mini getto, gdzie pracowali Żydzi, którzy zbudowali też most pod którym przepływamy kołysząc się na falach jakie powoduje tama. Nieopodal znajduje się miejsce pamięci pomordowanych przedstawicieli społeczności żydowskiej. Mijamy tez kilku wędkarzy, którzy zapewne nie byli zadowoleni z naszej eskapady.
Dopływamy naprzeciwko cmentarza tatarskiego tzw. mizaru. Tutaj wysiadamy z kajaków, pokonujemy starorzecze Zielawy i spotykamy dziadka Tatara w stroju łucznika. Wędrujemy na nekropolię gdzie w blasku słońca przebijającego się przez sosny prezentujemy tatarskie opowieści o tym niezwykłym miejscu. Historię w barwny sposób co raz przeplatana jest ciekawostkami życia tatarskiej społeczności. Jest to jednak tylko półgodzinny skrót najważniejszych informacji tak aby nie zanudzić uczestników. Po tej ciekawej lekcji historii nadszedł czas na degustację pysznego pieroga tatarskiego. Pachnące i jeszcze gorące kawałki jakie można było spróbować po wyjściu z cmentarz były rajem dla podniebienia. Przekładane warstwy ciasta z nadzieniem smakowały wybornie. To niezwykła okazja aby w taki sposób zaprezentować nasze kulinarne dziedzictwo podczas kajakowej wyprawy. Następnie posileni ruszyliśmy w dalszą drogę. Kres wyprawy nastąpił w Dokudowie w gminie Biała Podlaska dawnym miasteczku Lewkowo lokowanym w początkach XVI wieku. To miejscowość w której urodzili się m.in. ksiądz Stanisław Brzóska kapelan powstania styczniowego oraz Amfilochiusz Wakulski duchowny prawosławny i misjonarz na Alasce. Po zakończeniu pływania była okazja do nauki strzelania z łuku na Łysej Górze. Całość zakończył turniej łuczniczy, który wygrał Anibal Alejandro Araoz….z Buenos Aires. Kolejny testowany odcinek rzeki Zielawy z Wisznic będzie miał miejsce już niedługo na który zapraszamy.
Powyższy tekst jest wytworem myśli intelektualnej. Wszelkie treści wyżej przedstawione są objęte prawem autorskim i podlegają ochronie na mocy „Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych” z dnia 4 lutego 1994 r. (tekst ujednolicony: Dz.U. 2006 nr 90 poz. 631).
Kopiowanie, przerabianie, przetwarzanie, rozpowszechnianie tych materiałów w całości lub w części bez zgody autora jest zabronione oraz podlega karze.
Tekst Łukasz Węda